* * *


Patrzyłem za tą kometą, za którą
i inni patrzyli, i myślałem: kim jest
ów obcy, który z nią przybywa?

Kim lub czym jesteś, bracie, który
lecisz przeze mnie? Bezpiecznie tam
sobie fruniesz? Czy się nie zaziębisz?

Nie zostawaj tu dłużej, nie zostawaj
tu wcale. Ziemia, stacja pod Słońcem,
dziura zabita dechami.

Skoro lecisz przeze mnie, zostań,
siostro, przez chwilę. Skoro lecę
przez ciebie, zginiesz i ja zginę.

(Późne słońce, 2023)

* * *


Psy gniewne i psy frasobliwe, mądre psy naszego
dzieciństwa i naiwne psy naszej dorosłości.
Psy Kerna, Lema i Iwaszkiewicza. Psy jak koty,

hieny, niedźwiedzie, psy ratownicy i psy myśliciele.
Psy polskie, chińskie i ukraińskie, psy odzierane
żywcem ze skóry, psy kopane przez pijanych

nastolatków, psy ufnie idące za człowiekiem
w stronę stawu albo samotnego drzewa. Psy ludzie,
psy astronauci, istoty świetlne rozrysowane

w chmurach, zamrożone w witrażach, rozpisane
na nuty. Psy Matki Boskie i psy, które
odbezpieczają granat. Psy wdzięczne, psy

przerażone, psy o imionach Wolter i Ruta,
a także Reks, Rambo i Murzyn, psy bezimienne.
Psy jednodniowe, jak wysypka i brak prądu,

psy mieszkańcy lasów, bunkrów, cyrków, psy
nieśmiertelne. Psy autorzy i psy czytelnicy.
Niech ten wiersz będzie dla was schronieniem.

(Późne słońce, 2023)

Pamiętniczek


Drogi pamiętniczku, wpisz się w mojej głowie.
Zrób z chaosu kosmos, poużywaj sobie.

Uracz mnie historią o cudzych nieszczęściach.
Niech będzie całością to, co było w częściach.

Z poplątanych zwojów zwiąż piękną kokardę.
Niech ciało i umysł znowu tworzą tandem.

Teraz – wszystko zamęt, wszystko groch o ścianę.
Świat się nam wymyka i mamy przesrane.

Drogi pamiętniczku, pocałuj mnie w ciemność.
Zrób to, zanim będzie mi już wszystko jedno.

(Środki doraźne, 2017)

grzebień


W nocy, gdy zmarła babcia, pod koła wbiegł nam zając.
Zbiegi okoliczności, jak widać, się zdarzają.

Był cały zakrwawiony i nie mógł już sam kicać,
więc zamiast jechać dalej, dzwoniłem po lecznicach.

Trzymałem go za szyję, gdy lekarz robił zastrzyk.
Przez chwilę biedak wierzgał, a potem w końcu zastygł.

Później powrót do domu. Przy pustym łóżku: grzebień,
notes i okulary. Dasz sobie radę? Nie wiem.

Och, chodźmy do doktora, pan doktor nam pomoże,
przepisze dwie pigułki i wytnie smutek nożem.

Babcia wstanie po grzebień i siądzie znów przed lustrem,
a potrącony zając pokica, hen, w kapustę.

I będzie znów wesoło. I słońce będzie świecić.
I nigdy nikt nie umrze. Dobranoc, drogie dzieci.

(Środki doraźne, 2017)

pierwszy wiersz o miłości


Pieprzę ulice, które próbują sobie przywłaszczyć
zaślinieni deweloperzy i bezmyślni urzędnicy.

Pieprzę kolegów, którzy zapowiadali się
na kolegów, a potem mnie wykolegowali.

Pieprzę półki w moim małym mieszkaniu, które
uginają się pod ciężarem niepotrzebnych teorii.

Pieprzę rozpuszczalniki sensu i inne detergenty,
które odwracają uwagę od rzeczy ważnych.

Pieprzę idiotów, którzy wiedzą wszystko
na każdy temat, i cwaniaków z zadartym nosem.

Pieprzę listy motywacyjne, w których sprzedawałem
swój czas, bo czasu nie wolno sprzedawać.

Pieprzę korporacje za to, że pieprzą mnie na każdym
kroku, nawet kiedy się pieprzę i kiedy umieram.

Pieprzę kościół, który pieprzy dzieci, błogosławi
czołgi, i rozkrada ziemię, tę ziemię.

Pieprzę filozofów, którzy stworzyli Boga i zabili
Boga, bo nieskończona jest władza człowieka nad ludźmi.

Pieprzę miłość z grubych, ociężałych romansów,
bo prawdziwa miłość rwie się we wszystkie strony.

Co jeszcze? Kocham i bywam nieznośny.
Ale przede wszystkim kocham.

(Tętno, 2014)

ojczyzna

                                                  K.G.

Nie masz sojuszników
nad Wojtyłę i węgiel.

Nie masz paliw kopalnych
nad destylat i kniazienie szaraka.

Nie masz zanokcic 
nad SUV-a w sąsiedztwie.

Nie masz noblistek
nad Najświętszą Panienkę.

Nie masz mydła nad pozew
i ugadaną sklepową.

Nie masz plastra i miodu
ponad krew na plastrze.

Nie masz, nie masz ojczyzny
ponad białą wściekłość.